Tak się zastanawiam, co masz w sobie Japonio, że nas tak pociągasz? Tak różnych i w różnych dziedzinach. Jak ty to robisz? Czy to na płaszczyźnie duchowej, czy materialnej, czy samej technologii, zadziwiasz, zachwycasz, przerażasz, ale nigdy nie pozostajesz nam obojętna. Bo czy świadomie, czy też nie, czerpiemy z ciebie codziennie.
Siedząc wygodnie w fotelu, z kubkiem aromatycznej herbaty odbyłam podróż, tak odległą, tak przyjemną i tak zachęcającą do dalszych odkryć. To wszystko za sprawą niepozornej książki, "Świat z papieru i stali - okruchy Japonii". Jest to zbiór esejów różnych autorów z całego świata, rzec by można; pod redakcją Martyny Taniguchi i Aleksandry Watanuki, który ukazał się nakładem wydawnictwa Waneko. Już sam projekt okładki przyciąga wzrok i budzi moje zainteresowanie.
Felietony podzielono tematycznie. Pierwszy zbiór dotyczy historii, tradycji i kultury. Czytałam z zaciekawieniem, chociaż niektóre zasady samurajów czy podziału dzielnic w mieście trudno mi było zrozumieć. Za to z szacunkiem przyjęłam ważność Nowego Roku dla Japończyka i wiem ile "szczęścia" kryją w sobie jenówki.
W następnej części zatytułowanej "Japonia dziś" dane mi było odwiedzić rodzinę cesarską. I dopiero z kart tej książki dowiedziałam się, że muzyka Chopina cieszy się w Japonii niesłabnącą popularnością. Uśmiecham się sama do siebie myśląc o konkursach chopinowskich, rzeczywiście, na nich jest sporo przedstawicieli tego kraju.
Książka ta zawiera bardzo ciekawy zbiór felietonów na temat mangi. Dla mnie, laika w tej dziedzinie, była to ciekawa lektura. I choć już jakiś czas temu zostałam sprowadzona na ziemię w sprawie pszczółki Mai, to jakoś iskierka niesprawiedliwości się tli i oszukanego dzieciństwa. Z premedytacją zganiam winę na poprzedni ustrój polityczny i sprawę zamykam. Nie zmienia to faktu, że Totoro pokochałam miłością bezwarunkową już jakiś czas temu i nie pogniewałabym się za takiego sąsiada.
Za kuchnią japońską natomiast nie przepadam, o ile poczytać mogę, to z konsumpcją już gorzej. Z drugiej strony, jak sobie tak pomyślę, to z kuchni polskiej też nie gustuję, delikatnie mówiąc, w każdej potrawie.
I tak moja podróż się kończy. Podróż przyjemna i bogata poznawczo. Urozmaicona wieloma zdjęciami i rysunkami mangistów. Podróż, która nie tyle tylko dała, co rozbudziła ciekawość do dalszego poznania.
Była w tej książce jeszcze jedna część, cała autorstwa Aleksandry Watanuki, pod tytułem "W normalnej Japonii". Dla niewtajemniczonych napiszę, że ta książka, to część pierwsza tryptyku JAPONIA*KULTURA*MANGA, dwie kolejne części to "Japoński codziennik" autorstwa tejże pani. Stąd też, te kilka rozdziałów w tej książce odebrałam jako ciekawy wstęp do "Codziennika", hm, zobaczymy. O jego pierwszej części czyli tomie 2 napiszę już wkrótce.
Natomiast tę książkę polecam Wam bez dwóch zdań, bardzo ciekawa pozycja.
Nie mam szczególnej fascynacji Japonią i podobnie jak Ty za kuchnia japońską też nie przepadam. Eseje zapewne ciekawe, ale wolałabym poczytać o Indiach :).
OdpowiedzUsuńNie dogodzi, nie dogodzi :-), o Indiach niestety nie czytałam żadnej książki.
UsuńKraj, kultura i język japoński już od dawna są moim hobby, do którego mój zapał nigdy nie słabnie. Książkę oczywiście przeczytam, bo widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńKraj, kultura i język japoński już od dawna są moim hobby, do którego mój zapał nigdy nie słabnie. Książkę na pewno przeczytam, bo widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńWarto :-) i sądzę, że zainteresują Cię też kolejne części, chociaż ich autorka prowadzi blog o Japonii, ale jeszcze nie znam adresu.
Usuń...znalazłam http://japoniacodzienna.blox.pl/html , ale niestety, druk książki rządzi się swoimi prawami...
UsuńPodepnę się pod grono osób zainteresowanych kulturą japońską. Japońska kreska czy kuchnia to jedno, za to świat ich legend mitów bożków itp. jest na prawdę niesamowity. Całkiem inny od naszego podejścia do tego tematu, mam też wrażenie, że znacznie bogatszy, choć kraj wcale nie jakiś ogromny czy liczny(w przeszłości). Jednak jeśli już to wole o Japonii czytać za darmo niż coś kupować. Za to książki umieszczone w takich realiach bardzo chętnie i choćby dlatego mam na półce wszystkie tomy "Opowieści rodu Otori" Lian Hearn.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ten kraj ma bardzo bogatą tradycję i do tego ją pielęgnuje. "Opowieści rodu Otori" nie czytałam, ale jak otworzą mi bibliotekę po remoncie, to spytam się o nie. Dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuń