Tych dwóch panów, sądzę, że nikomu przedstawiać nie trzeba. Już na stałe wpisali się do kanonu literatury polskiej.
Pierwszy, Stanisław Lem, urodzony we Lwowie w 1921 roku, zmarł 2006 roku w Krakowie. Był pisarzem, filozofem i futurologiem, przedstawicielem nurtu fantastyki naukowej. Miał (ma) ogromny wpływ na światową literaturę SF.
Drugi to urodzony w Borzęcinie roku 1930, Sławomir Mrożek. Pisarz, prozaik, dramaturg, rysownik, od lat sześćdziesiątych przez ponad trzydzieści lat na emigracji. W 1996 wrócił do Polski, po sześciu latach przeżył udar mózgu, którego skutkiem była afazja. Dzięki trzyletniej terapii odzyskał mowę i zdolność pisania. W 2008 roku wyjechał na stałe do Nicei.
Na tę książkę zapisałam się w swojej bibliotece zaraz po jej ukazaniu i doczekałam się. Cóż, trochę minęło, ale w międzyczasie zdążyłam zapomnieć i miłym zaskoczeniem było, gdy czekała na mnie w bibliotece.
Jestem po niedokończonej lekturze pierwszego tomu Dzienników Mrożka, w nich to stwierdza on, że to co pisze jest świadome i przemyślane, bo zdaje sobie sprawę i zakłada, że te dzienniki zostaną w przyszłości opublikowane. Patrząc na daty listów, wiem, że się pokrywają z Dziennikami, co dało mi odpowiedź, że i tu ta zasada została zachowana.
W moim przekonaniu utwierdził mnie z kolei Stanisław Lem pisząc w jednym ze swych listów:
"(...) bo list jest jednak pisaną formą wypowiedzi i jako taki podlega prawom literatury." (s.111)
Jednak tak naprawdę nie obchodzi mnie osobiste życie tych pisarzy, uważam, że nawet osoba publiczna ma prawo do prywatności, dlatego listy czytało mi się przyjemnie, bez żadnego skrępowania. Niby można tam było znaleźć, że żona Sławomira Mrożka robiła piękne, barwione zasłony, które Stanisław Lem pożądał i jak ową transakcję przeprowadzali, ale na tym, na szczęście koniec.
W swoim listach pisali też o innych literatach ich otaczających nie oszczędzając w słowach, swoje zdanie wyrażali jasno i bez ogródek.
Pisali też krytycznie o swoich dziełach, będąc dla siebie pierwszymi recenzentami. Nie zawsze były to opinie pozytywne, nie oszukiwali siebie.
Muszę przyznać, że obydwóch cechowało dobre poczucie humoru, najbardziej w związku z miłością do samochodów, ich zdobycie i kłopoty z nimi.
Pisali też do siebie w obcych językach od angielskiego począwszy, przez francuski, niemiecki czy też rosyjski. A w książce tej zamieszczone są oryginalne teksty, jak i ich tłumaczenia.
Książka ta to porządna cegła, dlatego w 'między torebkowym czasie' poznawałam "Uwagi osobiste" samego już Sławomira Mrożka. Są to krótkie teksty, które były drukowane w Gazecie Wyborczej przed majem 2002 roku, czyli przed udarem mózgu.
Autor traktuje tę książeczkę (jest ona niewielkich gabarytów) jako pożegnanie z Publicznością. Nie wie, czy uda mu się wyjść z afazji, dlatego taki gest dla swoich odbiorców.
Jest to zbiór wspomnień i anegdot, czasami przypowieści, nimi to autor komentuje rzeczywistość w której przyszło mu żyć. Z jednej strony lektura dla odprężenia, a z drugiej czasami przygnębiające kawałki.
Bądź, co bądź jedną i drugą książkę polecam, przeczytać warto.
Na tę książkę zapisałam się w swojej bibliotece zaraz po jej ukazaniu i doczekałam się. Cóż, trochę minęło, ale w międzyczasie zdążyłam zapomnieć i miłym zaskoczeniem było, gdy czekała na mnie w bibliotece.
Jestem po niedokończonej lekturze pierwszego tomu Dzienników Mrożka, w nich to stwierdza on, że to co pisze jest świadome i przemyślane, bo zdaje sobie sprawę i zakłada, że te dzienniki zostaną w przyszłości opublikowane. Patrząc na daty listów, wiem, że się pokrywają z Dziennikami, co dało mi odpowiedź, że i tu ta zasada została zachowana.
W moim przekonaniu utwierdził mnie z kolei Stanisław Lem pisząc w jednym ze swych listów:
"(...) bo list jest jednak pisaną formą wypowiedzi i jako taki podlega prawom literatury." (s.111)
Jednak tak naprawdę nie obchodzi mnie osobiste życie tych pisarzy, uważam, że nawet osoba publiczna ma prawo do prywatności, dlatego listy czytało mi się przyjemnie, bez żadnego skrępowania. Niby można tam było znaleźć, że żona Sławomira Mrożka robiła piękne, barwione zasłony, które Stanisław Lem pożądał i jak ową transakcję przeprowadzali, ale na tym, na szczęście koniec.
W swoim listach pisali też o innych literatach ich otaczających nie oszczędzając w słowach, swoje zdanie wyrażali jasno i bez ogródek.
Pisali też krytycznie o swoich dziełach, będąc dla siebie pierwszymi recenzentami. Nie zawsze były to opinie pozytywne, nie oszukiwali siebie.
Muszę przyznać, że obydwóch cechowało dobre poczucie humoru, najbardziej w związku z miłością do samochodów, ich zdobycie i kłopoty z nimi.
Pisali też do siebie w obcych językach od angielskiego począwszy, przez francuski, niemiecki czy też rosyjski. A w książce tej zamieszczone są oryginalne teksty, jak i ich tłumaczenia.
Książka ta to porządna cegła, dlatego w 'między torebkowym czasie' poznawałam "Uwagi osobiste" samego już Sławomira Mrożka. Są to krótkie teksty, które były drukowane w Gazecie Wyborczej przed majem 2002 roku, czyli przed udarem mózgu.
Autor traktuje tę książeczkę (jest ona niewielkich gabarytów) jako pożegnanie z Publicznością. Nie wie, czy uda mu się wyjść z afazji, dlatego taki gest dla swoich odbiorców.
Jest to zbiór wspomnień i anegdot, czasami przypowieści, nimi to autor komentuje rzeczywistość w której przyszło mu żyć. Z jednej strony lektura dla odprężenia, a z drugiej czasami przygnębiające kawałki.
Bądź, co bądź jedną i drugą książkę polecam, przeczytać warto.