środa, 20 marca 2013

"Słodki zapach brzoskwiń" - Sarah Addison Allen

Kolejny raz złapałam się na tym, ze gdyby nie wyzwanie/-a nie przeczytałabym książki.  Tak było i z tą pozycją. Już jakiś czas temu robiłam do niej pierwsze podejście i po kilkudziesięciu stronach poległam. Coś mnie w niej drażniło i stwierdziłam, że nie będę się zmuszać. Do tego stopnia, że zaliczyłam ją do książek na wymianę nie poznając treści. Ba, już nawet była zakwalifikowana do konkretnej wymiany z Martą, ale nam się jakoś tak, ta wymiana przeciąga, że Ejotek zdążyła rzucić odpowiednie wyzwaniowe hasło, o Sardegny nie wspominając. Wzięłam się więc za ponowne czytanie i tym razem wytrwałam do końca.


Sarah Addison Allen to amerykańska pisarka urodzona w Karolinie Północnej. Ukończyła studia z literatury. Napisała cztery książki. W 2012 roku nakładem wydawnictwa Znak ukazała się jej książka pt. "Słodki zapach brzoskwiń" i o niej właśnie był ów wstęp.
"Gdyby ktokolwiek przyjrzał się uważnie tym znakom, doszedłby do wniosku, że wybielone powietrze zwiastuje zmiany, rany od papieru świadczą o tym, że list kryje w sobie więcej informacji niż tylko same litery, a ptaki zawsze chcą chronić człowieka przed nieznanym zagrożeniem." (1)
Paxton Osgood jest przewodniczącą Towarzyskiego Klubu Kobiet i organizuje uroczystą galę z okazji 75-lecia powstania klubu. Kupiła starą posiadłość Pasmo Błękitne Madam, w której klub ten przed laty założono. Remontuje ją by tam odbyła się główna część gali. Wkłada w to dużo serca, ponieważ to jej babcia była jedną głównych założycielek klubu. Wnuczka drugiej założycielki, Willa Jackson, stara się trzymać od całego przedsięwzięcia jak najdalej i mimo zaproszenia nie zamierza nawet uczestniczyć w obchodach. Jednak różne wydarzenia sprawiają, że obie nie mogą trzymać dalej wobec siebie takiego dystansu, a tajemnice sprzed lat zbliżają je jeszcze bardziej.
"Stała przy nim przez chwilę zdumiona. Już kiedy miała się odwrócić, poczuła jakiś słodki zapach. Wzięła głęboki oddech, instynktownie pragnąc rozkoszować się tym aromatem, ale wtem omal się nie zakrztusiła, poczuwszy nagle w ustach gorzki smak. Był tak intensywny, że aż się wykrzywiła.
Tak właśnie smakuje żal - powiedziała jej pewnego razu babcia, kiedy ciasto cytrynowe z kremem wyszło wyjątkowo paskudne." (2)
 Muszę się przyznać, że z małym zaangażowaniem czytałam tę książkę. I przez ten cały czas, bądź, co bądź kilka dni, biłam się z myślami, czy ta książka ma jakiś głębszy sens, czy po prostu zaliczyć ją do pierwszych lepszy czytadeł. W końcu ukazała się w Znaku pod hasłem "zaczytaj się". 
Zdziwicie się, albo też nie, ale porusza ta historia bardzo ważną kwestię, solidarności i przyjaźni między kobietami. To właśnie na takich wartościach powstał swego czasu Towarzyski Klub Kobiet. Jego członkinie miały się wzajemnie wspierać i chronić. Z czasem, gdy przejęły go kolejne pokolenia, organizacja zaczęła przekształcać się w "dziwny twór", w którym "bogate klubowiczki mogły łechtać swoje ego, rzucając jałmużnę biednym". (3)
Paxton z każdą chwilą zdawała sobie z tego coraz bardziej sprawę i zaczęło jej to przeszkadzać. 

Oczywiście nie obyło się też bez wątku romantycznego i to w podwójnym wydaniu. Nie było w nim nic zaskakującego, był raczej przewidywalny, ale odkrywający się w nim bohaterowie pokazali, że aby zaakceptować siebie nie trzeba odkrywać siebie od nowa, ale po prostu trzeba stać się sobą, wtedy poczujemy się naprawdę szczęśliwi.

Czyli znowu nie było aż tak źle, jak się spodziewałam. Jak dla mnie, najsłabszą stroną tej książki, to korekta lub jak to inaczej zwą, przynajmniej w tej książce - opracowanie tekstu. Przecież errata, to nie wstyd. Pojedyncze przypadki staram się lekceważyć, ale tu się nie dało, a jak ktoś mi pisze, że bohater był "przekonywający", to nie jestem wstanie myśleć, że to tylko taka literówka.

A na koniec w związku z tym, że chcę tę książkę zaliczyć do wyzwania trójkowego, to jeszcze jeden cytat o kobietach:
"Kobiety łączy bardzo niezwykła, uniwersalna nić porozumienia. Wszystkie znają i rozumieją strach przed męską przewagą i swoją bezbronność. Ten lęk pulsuje im w piersiach za każdym razem, kiedy wychodzą ze sklepu i ktoś je śledzi. Gdy podczas samotnej jazdy, stojąc przed czerwonym światłem, słyszą nieznajomego proszącego o podwiezienie, pukającego w szybę samochodu. Kiedy wypiją za dużo i nie mają dość sił, by powiedzieć "nie"; kiedy uśmiechają się do obcych mężczyzn, nie chcąc ich urazić czy rozdrażnić. Każda kobieta pamięta te sytuacje, nawet jeśli nie przydarzyły jej się osobiście. Należą one do części zbiorowej kobiecej podświadomości." (4)






1. Sarah Addison Allen, "Słodki zapach brzoskwiń", wyd. Znak, Kraków 2012, s.8
2. Tamże, s.49
3. Tamże, s.61
4. Tamże, s.114

Książkę tę zaliczam do wyzwań:
* marcowa trójka e-pik: książka o kobietach
* pod hasłem: słodkości