poniedziałek, 19 września 2011

Podaj dalej... wyniki losowania :-)

Właśnie moja krakowianka wstała z popołudniowej drzemki i skorzystałam z okazji, by przeprowadzić losowanie pod hasłem: Podaj dalej ;-)




Odbyło się ono w gronie rodzinnym :-) czyli ja, mąż i Marysia losująca :-)
Chęć przeczytania książki zgłosiło pięć osób, jednak tylko cztery nie zagroziły nieoddaniem książki ;-)
I tak oto Marysia wylosowała:


Ice_Fire proszę o maila z adresem, na który mam Ci wysłać książkę. Mój e-mail: kobak.patrycja@gmail.com


Dziękuję Wam za wzięcie udziału w zabawie:-) Pozdrawiam.

wtorek, 13 września 2011

Podaj dalej... czyli przekazuję książkę.

Jakiś czas temu Ania wylosowała mnie do przeczytania książki, która wędruje, by ją czytano :-) Teraz i ja:
 zapraszam chętnych, którzy chcieliby przeczytać tę książkę, coś na jej temat napisać i posłać dalej, do zgłaszania się pod tym tekstem do niedzieli 18 września do północy. Losowanie w poniedziałek. 


Jolanta Guse jest tłumaczką, przewodniczką wycieczek, felietonistką i pisarką. Należy do Związku Literatów Polskich. "Nie zawrócę" to jej trzecia powieść i zawiera wątki biograficzne.
Miałam wielką ochotę na przeczytanie tej książki. Chciałam jej tekstem naładować akumulatory optymizmu, wiary w siebie. Przemówiło do mnie hasło z okładki, że jest to "powieść dla kobiet, które nigdy nie rezygnują".  I niestety, czegoś mi jednak w tej książce brakowało. Czułam niedosyt już w trakcie czytania. 
Jest to historia Laury, która staje na zakręcie życia. Doświadcza zdrady męża. Odchodzi. Zostaje bez niczego. Z Hiszpanii, gdzie mieszkała ponad 20 lat wraca do Polski. Zaczyna wszystko od zera, musi nawet wrócić do szkoły, co dla 50-letniej kobiety nie jest łatwe. Swoją determinacją dąży do szczęścia. Oprócz historii Laury poznajemy życie innych związanych z nią osób, a w szczególności życie pani Marleny.
To mogłaby być naprawdę ciekawa powieść, bo niestety dla mnie nie jest. Kidy zaczynałam się wczytywać wątek nagle się urywał. Brakowało mi w niej "rozpisania się", opisów, głębszych przemyśleń. Odnosiłam wrażenie jakby autorka pisała na czas i bała się, że nie zdąży. Przeszkadzało mi to. Wartkiej akcji szukam w książkach przygodowych, sensacjach, nie w romantycznych, obyczajowych opowieściach.
Chociaż przyznaję, że te opisane historie nie uciekły z mojej głowy zaraz po przeczytaniu, gdzieś tam są, gdzieś się zagnieździły. 
W tej książce nie da się zatracić, może być lekkim przerywnikiem, odpoczynkiem przed bardziej wymagającą lekturą. Jest to niepozorna książka w miękkiej oprawie wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka i z optymistycznym zdjęciem na okładce.
Przeczytajcie i wyróbcie sobie własną opinię. 

czwartek, 8 września 2011

Dożywocie - Alleluja!

To nie prawda, że Licho nie śpi. Lubi pospać. Na dodatek nosi bamboszki, koszulki z Myszką Miki, a od jakiegoś czasu nawet spodenki. Poza tym to wielki czyścioch, niestety uczulony na pierze, własne też. Potrafi również naładować telefon bez prądu i znaleźć zasięg na tzw. końcu świata. I co wy na to? Przecież to istny Anioł, Stróż na dodatek. Mieszka w Lichotce, w gotyckiej wieżyczce. Przyjaźni się z Krakersem, Szczęsnym i Utopcami, a oni z aniołami mają mało wspólnego, no może tylko długość życia, a z tym konkretnym i wspólny dom.

Jest jeszcze Konrad Romańczuk, człowiek z krwi i kości, tzw. mieszczuch. Mieszczuch, który dostał od losu wielki prezent, albo jak na początku twierdził, wielki ciężar. Jest spadkobiercą, otrzymał Lichotkę wraz z całym „pozaziemskim inwentarzem”.

Jednak wierzcie mi, takie życie, to nie tylko bajka. Są osoby, które staną na drodze szczęśliwego życia w Lichotce. I przyczynią się do poznania Tura, a mały niepozorny badylek odmieni życie Konrada Romańczuka.

            Kto z nas nie marzył o takiej historii z własnym udziałem? Prywatnym Aniołem Stróżem, z biblioteką upchaną książkami, w starym domu z duszą. Ja przynajmniej tak. Pokochałam całą Lichotkę. Zostałam nią oczarowana. Śmiałam się w głos z jednych historii, zagryzałam wargi przy drugich. Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło stać się im coś złego, ufałam, ze autorka nie da im krzywdy zrobić.
            A jest nią Marta Kisiel, młoda kobieta, rocznik ’82 - tym większe poczułam pokrewieństwo, gdy przeczytałam, że w tym samym roku zawitałyśmy na świecie. A gdyby nie to, że Wrocław jest duży, to powiedziałabym, normalnie sąsiadka zza miedzy. I obiecuję, że nie będę nachodziła, listów błagalnych pisała, że chcę więcej, że proszę o kolejne historie tych bohaterów. Ja cierpliwie poczekam i może wymodlę… albo inną prozą tej autorki się zadowolę.
Z wykształcenia jest ona polonistką zakochaną w Juliuszu Słowackim i samym romantyzmie lubiącą domowe zacisze. Debiutowała w 2006 roku opowiadaniem „Rozmowa dyskwalifikacyjna”. Nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone, ale spełnia się w pisaniu fantastyki i czytaniu jej. Mam nadzieję, że wytrwa w tym postanowieniu jak najdłużej, a my będziemy mogli zaczytywać się w jej wyobraźni spisanej i oprawionej w kartonik.

            Ta debiutancka powieść nosząca tytuł „Dożywocie” została wydana przez Fabrykę Słów i oprawiona świetną okładką projektu Pawła Zaręby, a grafika na niej jest autorstwa Marcina Warzechy. Do mnie całość przemawia.
            Książka jest napisana tak zabawnym i ciepłym językiem, że z wielką przyjemnością spędzałam z nią każdą wolną chwilę. Co rusz wybuchałam śmiechem, promieniejąc ze szczęścia, że posiadam taką książkę.
            Jest to dobra pozycja dla każdego. Bez względu na wiek, płeć czy poglądy społeczno-polityczne. Każdy obdarzy przyjaźnią choćby jednego z bohaterów, a i tak sądzę, że w pięciu się nie zamknie.
Uważam, że sięgając po tę książkę będziecie na pewno zadowoleni z wyboru, ręczę za to. Alleluja!

środa, 7 września 2011

Kultura we Wrocławiu

W dniach 8 - 11 września 2011 we Wrocławiu odbędzie się Europejski Kongres Kultury czyli spotkania z wybitnymi twórcami kultury i intelektualistami. Uważa się, że to wydarzenie może być jednym z najważniejszych naszych działań w Unii Europejskiej.

Wśród zaproszonych na EKK gości znajdują się laureaci nagrody Nobla, tacy jak Orhan Pamuk oraz V.S Naipaul, a także ludzie filmu - Lars von Trier czy Michael Haneke. Przyjadą również architekci, m. in. Zaha Hadid. Odbędą się także wykłady, z wykładem Umberto Eco na czele.

Motywem przewodnim  EKK będzie kwestia problemu kultury popularnej i elitarnej, zwłaszcza tematu telewizji jako nośnika kultury, niekoniecznie wysokiej. Będzie sie to działo we wrocławskiej Hali Stulecia. Wydarzeniu honorowo patronować będą Tadeusz Różewicz, Krzysztof Penderecki, Andrzej Wajda i Lech Wałęsa. (autor: Sylwia Włodyga)


Internetowa strona Kongresu: www.culturecongress.eu


Uroczyste otwarcie Kongresu odbędzie się z udziałem profesora Zygmunta Baumana, który towarzyszy pracom nad kongresem niemal od samego początku. Bauman wygłosi wykład inauguracyjny. Z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Zygmunt Bauman napisał książkę o narodzinach i rozwoju pojęcia kultury, o możliwych kierunkach jej ewolucji w przyszłości. Wydawnictwo ukaże się w maju tego roku jednocześnie w Polsce i Wielkiej Brytanii w ramach Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011.

Bogata jest część artystyczna Europejskiego Kongresu Kultury. Odbędą się spektakle, koncerty, projekcje filmowe, wystawy z obszaru sztuk wizualnych, architektury i designu.

Podczas Kongresu ma dojść do artystycznego spotkania Krzysztofa Pendereckiego, gitarzysty zespołu Radiohead Jonna Greenwooda oraz muzyka reprezentującego nurt muzyki elektronicznej Aphexa Twina. Podczas dwóch zaplanowanych we Wrocławiu koncertów wykonane zostaną trzy kompozycje Krzysztofa Pendereckiego: "Polymorphia", "Ofiarom Hiroszimy - tren" i "Kanon". Wszystkie utwory zostały napisane na smyczki (w jednym przypadku na smyczki i taśmę) i pochodzą z lat 1960-62, okresu awangardy w twórczości Pendereckiego, do którego odwołuje się zarówno Jonny Greenwood, jak i Aphex Twin. Utwór "Polymorphia", którego 50. rocznica prawykonania przypada w tym roku, stał się inspiracją dla zaproszonych gości. Jonny Greenwood skomponuje "48 Responses to Polymorphia", a Aphex Twin - "Polymorphia Reloaded". Kompozycje będą miały swą światową prapremierę właśnie we Wrocławiu.

Wydarzeniem Kongresu ma być także prapremiera spektaklu Krystiana Lupy i sztukiDoroty Masłowskiej. Tekst dramatu i przedstawienia pod roboczym tytułem "X-peryment" właśnie powstają. W planach jest też nowy spektakl duetu Monika Strzępka i Paweł Demirski. Spektakl plenerowy w Ostrowie Tumskim przygotowujeGroupe F - jedna z najbardziej znanych teatrów pirotechnicznych na świecie.

(źródło: PAP)

Teraz Was wszystkich zapraszam do Wrocławia na Kongres, a już za niecałe pięć lat...

Coś o BALLI

Vladimir Balla - "Najdziwniejszy" pisarz słowacki, mistrz czarnego humoru i egzystencjalnych rozważań. Urodził się 8 maja 1967 w Nowych Zamkach, gdzie, z przerwą na studia w Bratysławie, mieszka i pracuje do dzisiaj. Podpisuje się tylko nazwiskiem. Dotychczas opublikował książki: "Leptokaria" (1996), "Outsaideria" (1997), "Gravidita" (2000), "Tichy kut" (2001), "Unglik" (2003), "De la Cruz" (2005), "Cudzi" (2008), "V mene otca" (2011). Obszerny wybór jego opowiadań (opowieści programowo nie pisuje) prezentowano już w Czechach, Słowenii, na Węgrzech i w Polsce ("Niepokój", Pogranicze 2008, czasopisma literackie).


Już jakiś czas temu przeczytałam najnowszy zbiór opowiadań tego autora, który ukazał się we wrocławskim Biurze Literackim. I przyznam, że wywarł na mnie ogromne wrażenie. Swoimi spostrzeżeniami wymieniłam się z Zuzanną Witkowską, a całą rozmowę można przeczytać TUTAJ.

Dla mnie jest on współczesnym Kafką, Schulzem, jego opowiadania utrzymują się w klimacie w jakim pisze Etgar Keret.

Na stronach BL można przeczytać parę opowiadań tego autora. Oto one: WIOSNA , KRZESŁO, ERNESTOWI I PRZEMIANA. Ukazały się one w zbiorze "Świadek".


Michał Raińczuk przeprowadził wywiad z autorem pt. Umieram wraz z czytelnikami.


Uważam, że jest to ciekawa postać we współczesnej literaturze. Polecam Wam serdecznie.

wtorek, 6 września 2011

Z pamiętnika pracownika

Z twórczością Harosława Jaszka zetknęłam się już w zeszłym roku. Była to książka pt. "Jak niczego nie rozpętałem” i piałam z zachwytu nad jej treścią. Tak, oczywiście, robiłam analizy podobieństw do tego i owego, i mówię Wam, jeżeli jakiekolwiek istnieją, to taki pastisz jest jak najbardziej wskazany.

            Później miałam ogromną przyjemność dostać inną książkę od autora z dedykacją, pod którą podpisał się pan Karol Arentowicz. I większość czytelników już wie, że to jedna i ta sama osoba. Romantyzm i spokój kontra inteligentny humor podszyty satyrą i szczyptą ironii. Przy pierwszej płakałam ze śmiechu, przy drugiej łzy wzruszenia ściskały mi serce. Dlatego chyba nie muszę pisać, z jakim nastawieniem zaczęłam czytać „Jak niechcący spowodowałem upadek światowego koncernu”.

            Bohater – narrator opowiada nam o swojej pracy w międzynarodowym koncernie o nazwie Nethol. Tak naprawdę nie jest ważne to, że ów firma produkowała otwieracze do puszek, sama osobiście, od postaw i, że po latach doświadczeń postawiła, jak niestety większość firm na naszym rynku, na krótki zwięzły napis po angielsku – Made in China. Albo jednak zmienię zdanie – to jest bardzo ważne, ale ważne są również w tej książce dialogi, zachowania ludzi na każdym szczeblu awansu i wszelkiego rodzaju układy, układziki.
Z bohaterem jesteśmy od pierwszego do ostatniego dnia pracy w tej firmie i z czasem poznajemy ją wręcz od podszewki. Szczerość i otwartość narratora ujęła mnie. Miał w sobie tyle optymizmu i wiary w ludzi, jakiej mi niestety czasami zaczyna brakować. Z tego samego powodu pokochałam Szwejka, a teraz swoją literacką miłość dzielę na dwoje.
Od czasu przeczytania książki jestem wierna hasłu: „przecież sam świata nie zbawię” i stosuję je w mniej lub bardziej dramatycznych sytuacjach.

            Wydaniem tej i poprzedniej książki Harosława Jaszka zajęło się IMG Partner i chwała wydawnictwu za to, że dzięki niemu satyra nie zamiera na naszym wydawniczym rynku.
Czy ta książka zaciekawi wszystkich, którzy po nią sięgną? Nie sądzę. Trzeba lubić taki rodzaj humoru. Nie do każdego ironia trafia. Ciężko też wymagać od młodzieży zaczytanej w fantastyce, młodzieży, która nigdy nie pracowała, żeby zainteresował ją ten temat.
Jednak mimo wszystko polecam ją każdemu, gdyż książkę napisaną z tak dobrym poczuciem humoru uważam, że warto przeczytać.