Długo zbierałam się do przeczytania tej książki. Trafiła do mnie w jednej z wymian organizowanych przez Sabinkę i tak czekała na swoją kolej. Nie za bardzo mnie do niej ciągnęło i dopiero kumulacja wyzwań oraz Agnieszki i Sabinki miłość do owej pisarki zmobilizowały mnie ostatecznie.
Nora Roberts, amerykańska pisarka urodzona w 1950 roku, wydała już ponad 150 powieści obyczajowych, w których łączy się romans, przygoda i thriller. Niezły dorobek, muszę przyznać.
"Hołd" napisała w 2008, a rok później ukazał się w Polsce nakładem wydawnictwa Świat Książki.
Jest to historia Cilli, która odkupuje od własnej matki spadek po babci, Małą Farmę daleko na prowincji Wirginii. Babcia, Janet Hardy była wielką gwiazdą Hollywood i celebrytką. Nie żyje od ponad trzydziestu lat, a Cilla, w jej hołdzie postanawia odnowić posiadłość. Okazuje się, że nie jest to takie łatwe i nie chodzi tu tylko o bardzo zniszczony dom, ktoś próbuje ją stamtąd wypędzić. Dodatkowo na strychu znalazła ukryte w książce listy miłosne z ostatniego roku życia Janet Hardy, o których nikt nie wie, o romansie też. Cilla postanawia rozwiązać tę zagadkę...
Początkowo czytało mi się tę książkę bardzo spokojnie. Ani nie zachwycała, ani też nie odpychała, ot historia w amerykańskim stylu. Ale od połowy książki zwyczajnie nie mogłam się oderwać od lektury. Po prostu musiałam wiedzieć, czy Cilli uda się z Małą Farmą i jej zagadkami, w życiu osobistym, w zawodowym.
Czy uległam Norze Roberts? Jak na razie nie. Pewnie, gdy trafi mi się przeczytanie jeszcze jakieś jej książki, to nie odmówię. Sama od siebie chcę poznać którąś z jej pierwszych książek. Chcę zobaczyć jakim stylem pisania zaczynała. Jak odważni w okazywaniu uczuć byli jej bohaterowie wtedy i porównać do "Hołdu". Bo w tej książce o uczuciach mówi się otwarcie, nie kokietuje, nie udaje. Pragnienia nazywane są po imieniu, nienawiść też. Jednak to nie razi, nie bulwersuje, przy czytaniu czuje się, że inaczej nie powinno być.
Jak dla mnie, biorąc pod uwagę całość, była to udana lektura.
A książkę tę zaliczam do wyzwań:
* Trójka e-Pik: własna książka, która na półce czeka już zbyt długo
* z literą w tle: R
* pod hasłem: list
* z półki
Początkowo czytało mi się tę książkę bardzo spokojnie. Ani nie zachwycała, ani też nie odpychała, ot historia w amerykańskim stylu. Ale od połowy książki zwyczajnie nie mogłam się oderwać od lektury. Po prostu musiałam wiedzieć, czy Cilli uda się z Małą Farmą i jej zagadkami, w życiu osobistym, w zawodowym.
Czy uległam Norze Roberts? Jak na razie nie. Pewnie, gdy trafi mi się przeczytanie jeszcze jakieś jej książki, to nie odmówię. Sama od siebie chcę poznać którąś z jej pierwszych książek. Chcę zobaczyć jakim stylem pisania zaczynała. Jak odważni w okazywaniu uczuć byli jej bohaterowie wtedy i porównać do "Hołdu". Bo w tej książce o uczuciach mówi się otwarcie, nie kokietuje, nie udaje. Pragnienia nazywane są po imieniu, nienawiść też. Jednak to nie razi, nie bulwersuje, przy czytaniu czuje się, że inaczej nie powinno być.
Jak dla mnie, biorąc pod uwagę całość, była to udana lektura.
A książkę tę zaliczam do wyzwań:
* Trójka e-Pik: własna książka, która na półce czeka już zbyt długo
* z literą w tle: R
* pod hasłem: list
* z półki