Dzięki uprzejmości Sabinki i odrobinie szczęścia trafiła w moje ręce "Irena", książka napisana wspólnie przez matkę i córkę, jak się dowiedziałam nie jedyny to taki duet pisarski na naszym rynku wydawniczym.
Małgorzata Kalicińska autorka słynnego Rozlewiska i innych kilku książek. Mi osobiście poznana przez "Zwyczajnego mężczyznę", choć w miarę polubiłam tamtego pierdołę, to nie rzucam się na wszystkie dzieła tej pisarki, nie ciągnie mnie.
Barbara Grabowska natomiast skończyła marketing i zarządzanie, ale na swoim koncie ma już kilka tłumaczeń, w związku z tym, że zna świetnie angielski i włoski.
I ten kobiecy duet napisał książkę też o kobietach, ale trzech, też o matce i córce, o ich relacjach, niedomówieniach, tajemnicach.
Jagoda jest jedynaczką, która spełnia się zawodowo, jednak dla jej matki, Doroty, powierzchownie nic one nie znaczą, bo córka jest samotna i według niej pracuje w korporacji jak robot. Ich różnice w poglądach na życie owocują co rusz w spięcia, aż w końcu obydwie wybuchają... i Jagoda postanawia odciąć się od matki.
Trzecią kobietą jest osiemdziesięcioletnia Irena, przyjaciółka rodziny, harda, była, pielęgniarka, która właśnie została wdową. Bezdzietna, wraz z mężem przelali swoją miłość na Dorotę i później na Jagodę. Irena zna je obydwie na wylot i zdaje sobie sprawę z tego, że konflikty między obiema kobietami mają swoje podłoże głębiej i w przeszłości... problem jedynie w tym, że obie są nieugięte i unoszą się honorem, i mimo różnych podchodów ciężko je do siebie zbliżyć.
Muszę przyznać, że początkowo byłam lekko zirytowana tą książką. Denerwował mnie jej język. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak wykształcona kobieta może mówić "callnij", "callnę", mnie osobiście drażnią takie słowotwórcze potwory. Na całe szczęście obfitował w nie początek i z każdą przeczytaną stroną było coraz lepiej. A od połowy to już nie mogłam się oderwać, musiałam wiedzieć, jak skończy się ta książka, no musiałam.
Zakochałam się w tej książce i choć początkowo zakładałam sobie, że uczynię to, co Sabinka i puszczę ją dalej w obieg, ale niestety nie zrobię tego. Chcę mieć ją na swojej półce, bo wiem, że wrócę do niej jeszcze, na pewno.
Sabinko, bardzo Ci dziękuję za ten los. :-)
A przy okazji książkę tę zaliczam do wyzwań:
* z literą w tle:K
* pod hasłem: imię