Tabula rasa ukazała mi się w najbardziej niechcianym momencie. To był chwyt poniżej pasa, że tak odważę się powiedzieć. Dobre – pomyślałam głaszcząc już okładkę, bo poprzedni ruch był zamachem, by ciepnąć książką w przeciwległy róg pokoju. Bo czy tak można, Panie Karolu, rozkochać czytelnika, pieścić jego uczucia wiarą w dobro mimo wszystko, a następnie cisnąć jego nadzieje w niezapisane strony, niczym sen, który rozpływa się na granicy jawy, a my na siłę, krwawiącymi palcami chwytamy się marzeń.
On – Paweł. Lekarz – nie lekarz. Bądź, co bądź niepraktykujący. Kochał, a życie nieźle dało mu w kość. Ludzie też nie oszczędzali jego kości. Brał na siebie te razy, lecz za każdym razem wstawał, z coraz cięższym sercem, z kłębiącymi się myślami. A Horacy, ten bezoki miś, on też z rąk Pawła odzyska wzrok.
Ona – Joanna. Anglistka z wykształcenia. Młoda wdowa z niemniejszym bagażem doświadczeń. Silna kobieta, ceniąca przyjaźń ludzi, doceniająca samego człowieka. Ja też wrzuciłabym do worka karteczkę z imieniem JOANNA. I nie podszywam to ani odrobiną ironii.
Oni – Obydwoje kochali, chcieli budować swoje życie w miłości i szczęściu. Z obydwojga los zadrwił. Zmiażdżył ich emocjonalny spokój. Za młodu odebrał im osoby, z którymi pragnęli się zestarzeć. Czy to sprawiedliwe? Oni jednak się nie dali. Żyją osobno. Nie są zgorzkniali. Nie obwiniają świata za swoje nieszczęście, ba, swoją życzliwością są ostoją dla innych. Banalne? Ani trochę.
Płaczę przy książkach – nie wstydzę się tego. Przy tej zasmarkałam trzy chusteczki. Mało? No cóż. I książka niedługa. Niestety. I tu kobietą będąc szarpią mną wątpliwości. Błagać autora by dopisał dalszą część. Chcę dalej przeżywać losy tych dobrych ludzi. A co z Anią i Romkiem? Przecież oni mogą pchnąć tą kolację… Ale czy pragnę banału. Nie chcę historii na siłę. Wolę taką niedokończoną, która sprawiła, że dalej tkwi w mojej głowie, rozbudza wyobraźnię. Losy ludzkie są jak nasiona niesione wiatrem, kto wie, gdzie wiatr je zaniesie. Oby na dobry grunt.
Panie Karolu, życzę natchnienia. Nieograniczonego potoku słów. Pełnego pióra. To wystarczy. Czytelnicy sami się znajdą. Ludzie sami szukają dobrej literatury.
Mam przed sobą drugie wydanie ukazane nakładem wydawnictwa IMG Partner, z ciekawą okładką. Aż pcha mi się na usta hasło: niech nogi poniosą tą opowieść!.
Czy tylko dla kobiet? Hm, powiedziałabym raczej dla osób lubiących „wrażliwe” historie.
Czy to bajki? Wierzę, że są tacy ludzie na świecie, tacy dobrzy. Tak, mam nadzieję, że to bajka! Nie chcę, by ktoś cierpiał tak jak oni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz