piątek, 6 maja 2011

"Pechowy fart" czyli trzeci występ Włóczykijki


Andrzej Klawiter to doświadczony pisarz. Zadebiutował w 1984 roku słuchowiskiem, za które otrzymał pierwszą nagrodę. Oprócz wielu słuchowisk ma w swoim dorobku powieść political-fiction oraz powieści młodzieżowe. Jego najnowsza książka „Pechowy fart” trafiła do mnie dzięki akcji Włóczykijka.
            Okładka mówi sama za książkę, a raczej na jednej stronie mamy esencję treści. Zaprojektowana przez Andrzeja Tyborowskiego, ot i całość.
            Główną rolę gra tu tak naprawdę kupon z trafioną szóstką w totolotka. Każdy by taki chciał mieć, a ci, którzy się na niego natknęli nie chcą przepuścić, choć wiedzą, do kogo należał. Bądź, co bądź zna go cały Toruń i nie tylko. W każdym razie napad, to nie przypadek. Miłość to perfidne wyrachowanie. A skąd się ono wzięło? Z bezsilności i nienawiści, z bólu i żalu? O to trzeba spytać Korinę. Biznesmen Ryszard Bielik to też nie święta postać. Zasłużył na rabunek i oszustwo? Piękny koniec, gratuluję. Chciał uderzyć w siostrę, siostra, choć nieświadomie uderzyła jeszcze mocniej. Szach i mat. Tu, chociaż była sprawiedliwość. Nie chcę zdradzać opisowo fabuły, nie byłoby wtedy potrzeby czytania książki.
            Ciekawy pomysł na powieść, jednak przyznam, szczerze, przez pierwszą jej połowę, trochę mnie nużyła. Zaczęło mi brakować w niej sensu, ale cieszę się, że przebrnęłam, bo później z każdą stroną robiła się coraz ciekawsza. Aż w końcu balon pękł i rozśmieszyło mnie to proste, pomysłowe zakończenie i żałuję, że nie widziałam min bohaterów, naprawdę.
            Autor poruszył w tej książce bardzo ważne dla nas kwestie, tj. przyjaźń, uczciwość, lojalność. Grał emocjami bohaterów na wysokim poziomie. Dyrygował kuponem niczym batutą. Stawiał na szali przypadek i wybór. Dodawał, odejmował, a finał, tak jak w opisie, był zaskakujący. Mnie zadowolił.
            Do Włóczykijki książka trafiła dzięki wydawnictwu Telbit, a do mnie akurat wysłała ją Archer wraz ze słodką chwilą zapomnienia. Zaraz ruszam na pocztę by wysłać ją do stolicy i z chęcią przeczytam wrażenia Jjon na jej temat. Lubię czytać opinie o książkach, których znam treść. Może inni odnajdą w coś, co mi umknęło? Może czegoś nie zrozumiałam, źle odebrałam, przecież i tak mogło być.
            Uważam, że jest to powieść mało młodzieżowa. I może nie trafiać do tego grona czytelników. Dla mnie jest to współczesna powieść obyczajowa z dodatkiem sensacji i sądzę, że czytelnikom lubiącym takie książki może przypasować. Życzę jej długiej drogi.

5 komentarzy:

  1. Fajnie że kolejnej osobie spodobała się ta książka. Ja czekam wciąż na swoją kolej (kiedyś pewnie nadejdzie). Wszystkie dotychczasowe recenzje mnie ujęły :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klawittera czytałam jedną książkę ("Licealiści") i nie podobała mi się w ogóle, mam mały uraz do tego autora, jednak w przyszłości myślę, że dostanie kolejną szansę ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Sil - ja jestem bardzo ciekawa Twojego zdania :-)
    Justyna - czyli po Licealistów nie sięgać ;-) Powiem szczerze, że na punkcie autora to nie oszalałam więc jak mi jakaś książka wpadnie w ręce to przeczytam, jednak poszukiwać nie będę

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesująca recenzja. Toruń - to mnie zaciekawiło ;)) Co do szóstki w totka, zgadzam się - tyle pieniędzy na książki, wykupiłabym cały Empik ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, ja też, Empik i nie tylko :-)

    OdpowiedzUsuń