Przed zaproponowaniem mi zrecenzowania tej książki w ogóle o niej nie słyszałam. Jedyny opis, jaki poznałam głównego tytułu „Lament” to, to że jest to powieść w stylu paranormal romance. I tyle. Pomyślałam sobie, zobaczymy i czekałam na listonosza.
„Lament. Intryga Królowej Elfów” to historia o szesnastoletniej harfistce Deirdre Monaghan, która przed szkolnym konkursem muzycznym jak zwykle ląduje w toalecie z powodu swojej przeogromnej tremy. W tych „niezwykłych” okolicznościach poznaje Luke’a. Już na tym koncercie tworzą duet. Deirdre od tego czasu nie może przestać o nim myśleć. W tym samym czasie odkrywa swoje zdolności telekinetyczne. I wszędzie zaczyna widzieć czterolistną koniczynę, która w rezultacie zwiastuje pojawienie się fejów. Luke wie, dlaczego zaczęli pojawiać się w życiu Deirdre. Ona sama dowiaduje się, dzięki swoim zdolnościom o misji Luke’a i czuje się oszukana. Grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo z rąk osoby, którą pokochała. Od Babi dostaje pierścionek z żelaza, które odstrasza feje. To poświęcenie kosztuje jej babcię życie. W szpony elfów dostaje się również najbliższy przyjaciel Deirdre. James, który darzy ją miłością i próbuje chronić. Wszystkiemu winna jest zła Królowa Elfów, która więzi duszę Luke’a i pragnie śmierci Deirdre, gdyż ta, jak się okazuje zagraża jej władzy. W noc przesilenia rozwiązuje się wszystko. Elfy muszą mieć swoją Królową, zdecydowaną i odważną, i dokonują wyboru…
Tak przyjemnej, fantastycznej książki jeszcze nie czytałam. Bardzo mało czytam tego typu książek. Dlatego pojedyncze egzemplarze są w stanie mnie zachwycić bądź też zniechęcić do ogółu. Z czystą satysfakcją stwierdzam, że mam ochotę przeczytać o dalszych losach bohaterów w tomie pt. „Ballada. Taniec mrocznych elfów”. Oby do lata, bo to wtedy wydawnictwo Illuminatio postanowiło ją wydać.
To naprawdę była piękna historia. Miałam wrażenie, że czytam współczesną baśń. Autorka, Maggie Stiefvater, to amerykańska pisarka dla dzieci i dorosłych. Mieszka w Virginii, jest mężatką i ma dwoje dzieci. Zrobiła licencjat z historii. Zdobyła wiele prestiżowych nagród. Jej książki wchodzą na listy bestsellerów New York Times’a. „Lament” zdobył w Stanach wiele nagród, m.in. ALA 2010 Best Books for Young Adult, nominację do nagrody SIBA, Publisher’s Weekly.
Autorka we współczesne nam czasy wplotła celtycką baśń i pięknie zaaranżowała pojawienie się elfów z krainy zwanej Faerią w ludzkim świecie.
Książkę pochłonęłam w dwa dni, czytało mi się ją wyśmienicie. Jak sądzę duża zasługa w tym tłumaczki, Karoliny Sochy-Duśko. Płynny, ciekawy tekst, od którego nie chciałam się oderwać. Całość, jak dla mnie, dopełnia okładka i rysunki wewnątrz książki.
Wg mnie jest to książka dla młodzieży i to wśród nie zdobędzie uznanie. Polecam ja również osobom takim jak ja, które nie czytają na codzień fantastyki, ale mają ochotę na coś trochę „nieziemskiego”. Tę książkę niech przeczytają także Ci, którzy myślą, że elfy, to tylko miłe, dobre stworzonka. Następnym razem zastanowią się, czy stawiać na progu domu spodeczek z mlekiem i palić tymianek…
Straszną ochotę mam na tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci bardzo:-)
OdpowiedzUsuń