wtorek, 15 stycznia 2013

Rozważania swobodne i kilka słów o książce Andrzeja Franaszka "Miłosz. Biografia".

Coś mało aktywnie weszłam w 2013 rok. Niby czytam, ale z pisaniem, to mi jakoś nie po drodze. U znajomego widziałam tablet, który miał funkcję spisywania mówionego tekstu, w obecnej sytuacji przydałoby mi się takie cudo, ciekawe, kiedy to się upowszechni, a może już jest, tylko ja taka trochę zacofana? Ale w sumie ja nie o tym.

Już ponad dwa tygodnie minęło jak udebulduzur skończył dwa lata, fety nie było, w ciąży jestem, alkohol zabroniony:-). Bądź, co bądź podziękowania książkowe będą, jak w zeszłym roku, ale muszę ogarnąć siebie i bloga.

Trochę postanowień noworocznych związanych z czytaniem też jest. Po pierwsze odpuszczam sobie czytanie książek tzw. recenzyjnych czyli współprace wszelakie. Oczywiście mam kilka sztuk jeszcze z zeszłego roku i one ukażą się ,mam nadzieję, w miarę szybko, by spokój sumienia zachować. Postanowiłam przeczytać to, co posiadam. Może w tym roku podołam wyzwaniu "z półki", bo w  zeszłym roku poległam, trzymając się zasady, że "recenzyjne się nie liczą". Poza tym serce mi się ściska, gdy patrzę na swoje nieprzeczytane książki. Oczywiście, nie zarzekam się, że nigdy, bo gdy trafi się jakiś pożądany tytuł, to się nie powstrzymam i przyjmę pod swój dach, no żeby jasno było ;-). 

Teraz sobie czytam Schmitt'a i jego "Przypadki Adolfa H.", pewnie Agnesto już wie do jakich wyzwań ją zaliczę:-). 

Ale cały czas chodzi mi jeszcze po głowie ten nasz noblista. Oj, naczytam się o nim tyle, że mam wrażenie, że to mój dobry znajomy. Też tak macie, gdy przeczytacie czyjąś potężną biografię? Ja, tak.


A chodzi mi dokładnie o książkę napisaną przez Andrzeja Franaszka "Miłosz. Biografia". Teraz, gdy już ją skończyłam, mogę napisać: wspaniała. Cegła z niej wielka, ale warta uwagi.
Początkowo jednak musiałam przyzwyczaić się do stylu. Panu Andrzejowi nie można zarzucić braku perfekcyjnej znajomości dzieł Czesława Miłosza. Rezultat tego taki, że często głos w swojej biografii zabiera sam noblista.  Cytaty przeplatają tekst i ja musiałam się do tego przyzwyczaić. Gdy już to zrobiłam, poszło jak po maśle.

To naprawdę, świetna, literacka biografia, dobrze wyważona, bez jakiś plotkarskich wywodów. Oczywiście ciężko w biografii nie pisać o życiu prywatnym, ale u Andrzeja Franaszka, nie czuć sensacji. Po prostu tak było w życiu Czesława Miłosza i te, a nie inne wydarzenia, ci, a nie inni ludzie, mieli wpływ na to, kim się stał autor "Rodzinnej Europy".

Muszę przyznać, że przeżywałam tę książkę. Niby życie jednego człowieka, a tyle się w nim działo. Dużo też uzyskałam informacji o ówczesnym  środowisku literacko - artystycznym. I sądzę, że zrozumiałam, tak mi się wydaje, skąd u Czesława Miłosza lewicowe ciągoty.

Książka ta, to ponad dziesięcioletnia praca Andrzeja Franaszka. Otrzymał za nią Nike od czytelników, Nagrodę Fundacji im. Kościelskich i nagrodę Krakowska Książka Miesiąca.

Polecam bardzo Wam tę książkę, warto. 
A osobowo nawołam: Agnesto, przełam się! ;-)

A i była ona moją książką 2012 w wyzwaniu Trójki e-pik.

8 komentarzy:

  1. Mam ochotę na ta książkę, ale właśnie przeraża mnie jej objętość. Zapewne kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też objętość przerażała, ale warto. Polecam. :-)

      Usuń
  2. Też się zastanawiam nad ukróceniem współpracy z niektórymi wydawnictwami, gdyż tyle książek leży na półkach, że, aż szkoda patrzeć, jak pokrywają kurz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojrzewałam do tej decyzji, ładnych kilka miesięcy.

      Usuń
  3. Nie mogę nie zabrać głosu...
    Całkiem niedawno zastanawiałam się, gdzie się podziałaś, czy aby to nie już...(?)
    Ale widocznie jeszcze masz czas, skoro czytasz sobie spokojnie ;-)
    Gratuluję drugiej rocznicy bloga, jak to się dzieje, że większość blogów, które miałam za "weteranów" jest młodsza od mojego....
    Życzę satysfakcjonującego czytania i pisania, i czasu na to oczywiście.

    "Przypadki Adolfa..." jak nic zaliczysz do "Pod hasłem" (imię), bo to Trójki to chyba nie pasuje.
    Co do biografii Miłosza, to ja na pewno kiedyś przeczytam, tylko może jak wygram jakiś bon i sobie ją kupię na własność, bo nie chcę z biblio przetrzymywać, a tak to bym sobie sączyła lekturę powoli... dochodząc do stolika co jakiś czas...
    Teraz sporo czytam w łóżku, a ta kniga nieporęczna raczej ;-)

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chcę ją zaliczyć do Trójki jako powieść o autentycznym wątku i chyba muszę się postarać, by udowodnić, że się nadaje. :-)

      Co do Miłosza, to nieporęczny, masz rację, wymuszał u mnie pozycję siedzącą, wyprostowaną, niby idealną - poprawną, aczkolwiek mało wygodną, ale treści się pochłania.

      Ciepło zabieram i również takowo pozdrawiam. :-)

      Usuń
  4. Patrycjo, gratuluję kolejnego roku. Miałam wrażenie, że to jeszcze trochę. A tu proszę, dwa lata przeleciały jak z bicza strzelił. Gratulacje! Wiesz, mam podobnie z tymi książkami od wydawnictw. Trochę mi się przejadło czytanie tego, co okazuje się nie być tym co chciałam. :) W domu mam jeszcze trzy książki od wydawnictw do przeczytania i chyba na jakiś czas z tym koniec. Zobaczymy co czas pokaże...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Moja wierna Wspieraczko Blogowa.

      Co do książek, musiałam, bo zaczynałam się dusić i obowiązek wygrywał z tym co akurat miałam ochotę przeczytać. To mnie przybijało.

      Usuń