Ulica Rajska jest we wsi Bittehnen (obecnie Bitenai) na Litwie i mieściło się przy niej gospodarstwo, w którym wychowała się Lena Grigoleit, chłopka, "pruska Litwinka", gdyż były to czasy, gdy te tereny należały do Prus Wschodnich, i tak nazywano ją i jej rodaków nad Niemnem. Rodzina Leny była pochodzenia niemieckiego, jednak gdy przed Drugą Wojną Światową takie rodziny dostawały pozwolenie na powrót do Rzeszy, jej bliscy na to się nie zdecydowali.
"Byliśmy "pruskimi Litwinami", tak nas nazywano, kiedy byłam mała. Mając cztery lata, mówiłam doskonale po niemiecku i litewsku. Rozmawialiśmy raz tak, raz tak. Rodzice przeważnie mówili do nas po niemiecku, dziadkowie - po litewsku. (...). Dziadek powiedział swoje ostatnie słowa po litewsku. Potem zdawało mi się, że miało to znaczenie dla mojego życia. (...). Chociaż dobrze mówił po niemiecku, litewski był bliższy jego sercu." (1)
Książka ta zawiera ponad osiemdziesiąt lat wspomnień Leny. Od lat dziecięcych i nikłe przebłyski z czasów Pierwszej Wojny Światowej. Przez marną edukację i przyjaźnie, i późniejsze wybory serca. To wszystko jest pięknie opisane, jej miłość do rodziny i do ziemii. Trud Drugiej Wojny Światowej i wywózka na Sybir. Aż po lata starości i śmierć na Litwie, którą ukochała.
Jest to opowieść szczera i prawdziwa. Nie osądza innych zbyt pochopnie. Stara się zrozumieć decyzje innych przez pryzmat tych ciężkich czasów. Również na Syberii jej rodzina stara się przystosować i w miarę normalnie żyć. Bielą ziemiankę, zakładają ogród, posyłają dzieci do szkoły i pracują.
"Nasza okolica była całkiem interesująca. W pobliżu mieliśmy góry, także lasy. Byłam kiedyś w tajdze, chciałam zobaczyć, co to takiego. (...). Tajga to taki las z ogromnymi drzewami. Kidy patrzysz w górę prawie nie widać wierzchołka. W barakach mieszkało tam dużo mężczyzn. W dzień ścinali drzewa i cieli pnie na kawałki. Musieli wykonać normę. (...). Mówi się, że każdy kraj jest ukształtowany przez przyrodę, a przyroda kształtuje człowieka. Dobrze to było widać na Syberii." (2)Po śmierci Stalina rodzina Leny, mimo zakazu, wróciła do rodzinnej wsi, bo przecież nie mieli dokąd indziej pójść. Choć już nie była to ta sama wieś, inni mieszkańcy, inne rządy.
"-Na Syberii spotkaliśmy dobrych, a nawet szlachetnych ludzi. -Kiedy wróciliśmy do domu, nie było nikogo, kto odpowiadałby nam duchowo. Sami obcy, mieli inne poglądy, inne problemy." (3)
Mimo wszystko jej rodzina i to przetrwała, stopniowo odzyskując dom i część gospodarstwa, i zagospodarowując je. Było ciężko ale starali się żyć jak najlepiej. Lena przeżyła śmierć rodziców, a później i męża. Jej córki wyjechały do miasta i przez wiele lat utrzymywała wszystko sama, do późnej starości. Żyła 85 lat.
Wspomnienia Leny Grigoreit spisała Ulla Lachauer, niemiecka dziennikarka, która podróżowała po Litwie w celu nakręcenia filmu na podstawie powieści Johannesa Bobrowskiego "Litewskie klawikordy", w której miejsce akcji to Bittehnen. Nie wiem czy film został nakręcony, z książki to nie wynika. Natomiast dziennikarka wiele miesięcy spędziła u Leny, pracując razem z wówczas prawie osiemdziesięcioletnią staruszką w polu i wysłuchując jej opowieści.
Dla mnie ta książka była niesamowitym przeżyciem, choć początkowo obawiałam się, czy nie będzie nudną lekturą. Była wspaniałą. Pisarka, jak i tłumaczka, Maria Przybyłowska, ze starannością oddały język jakim posługiwała się Lena, z jednej strony chłopka z niewielkim wykształceniem, a drugiej strony bardzo oczytana osoba. Książkę czyta się jednym tchem, niczym przygodową, a z drugiej strony poznaje się kawał historii widzianej oczami zwykłego człowieka, który brał w niej udział. Szczerze polecam.
1. Ulla Lachauer, "Ulica Rajska", wyd. Fundacja Pogranicze, Sejny, 2010, str. 12-13
2. Tamże, str. 90
3. Tamże, str. 104
Pierwsze słyszę o tej książce, ale już mi się podoba, sądząc po Twoim opisie.
OdpowiedzUsuńTo pewnie w ramach Trójki E-pik, patrz jak ładnie się złożyło:
pisarz z sąsiedniego kraju - niemiecka autorka-litewska narratorka/bohaterka.
pozdrawiam ;-)
A widzisz, nie pomyślałam o tym wypożyczając ją z biblioteki, bardziej, że podpasuje mi do alfabetycznego wyzwania u Jenah, bo do Trójki zaliczyłam Czeskie opowieści przeczytane wcześniej. I wiesz, myśląc o sąsiadach jakoś popchało mnie na południe (miłość bezwarunkowa) i wschód. Na zachód jakoś mi nie po drodze, choć tam rodziny trochę ;/
OdpowiedzUsuńA co do samej książki, to lubię grzebać w naszej bibliotece i takie perełki wynajdować. :-)
Możesz dołączyć drugą lekturę do zadania trójkowego, nic nie szkodzi na przeszkodzie, a warto podzielić się linkiem, by zainteresować więcej osób taką perełką.
UsuńAkurat bibliotekę ostatnio celowo omijam, ale na gratyzchaty.pl poluję na różne książki- przygarniam wartościowe starocie i poluję na perełki ;-)
Ale nie o tym chciałam, tylko zapytać -zaglądałaś do Sabinki? ;-)
Gratuluję i życzę miłej lektury!
Dziękuję. :-)
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. :-)
Usuń