wtorek, 10 lipca 2012

Włóczykijka - "Rzeka szaleństwa" Marek P. Wiśniewski


Zacznę od przeprosin, bo ta włóczykijka przyszła do mnie późną wiosną, a ja z przyczyn tych i tamtych nie zabierałam się za nią i nie zabierałam. Dlatego przepraszam Was Dziewczyny za przetrzymanie tej książki, której co najgorsze nie skończyłam...

"Rzeka szaleństwa, to historia Michała Marlowskiego, który zatrudnia się w firmie spedycyjnej i ma przewieźć towar barką ze Szczecina do Sieradza. Nic szczególnego, a pieniądze z tego duże. W podróży tej towarzyszą mu kapitan Listkiewicz i bosman Hryciuk. 
Ot, taka zwykła historia, tylko, że zwykła nie jest, bo już na pierwszych stronach w realistyczny tekst wplecione są parapsychologiczne wstawki. Sam główny bohater co jakiś czas ma odloty, o reszcie załogi już nie wspomnę. W pewnej chwili miałam wrażenie, że autor na jednej barce  i wokół niej chce skupić wszelkich możliwych świrów i trochę strachu też jest, nie powiem.

Gdy sobie tak myślę o tej książce, to nie mogę powiedzieć żeby była źle napisana, co to, to nie. Jest coś w niej, co nie pozwala mi ją skreślić. Kiedyś może zrobię do niej jeszcze jedno podejście. Jednak na dzień dzisiejszy chcę by powróciła do wędrowania, bo i tak mam wyrzuty sumienia, że ją przetrzymałam z marnym tego efektem. Niestety.

10 komentarzy:

  1. Oj Ty niedobra, nieładnie zrobiłaś włóczykijce ;).

    Do tej książki nigdy nie miałam większego przekonania, podejrzewam że jest to zasługa mało przychylnych opinii, a skoro i Ty jej nie doczytałaś to coś z nią musi być nie tak.

    Pozdrawiam ciepło, nie, raczej chłodno, nadmierny upał nie jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja ciepło tzn. orzeźwiająco pozdrawiam. :-)

    Powiem Ci, że sprawdzałam i są w internecie pozytywne opinie o tej książce. W każdy bądź razie, jest ona nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałaś kilka zdań o książce, a ja już zdążyłam się uśmiechnąć. Ciekawie piszesz. A co do samej lekturki, to ja na razie ją będę omijać. Mam co czytać, to nie będę sobie dodawać na razie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też mam co czytać i jak patrzyłam sobie na te moje książki, to mi żal czasu było na tę lekturę. :-)

      Usuń
  4. No popatrz, a ja ją zmordowałam do końca... Ale też z mizernym skutkiem, bo mi się nie podobało:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie dotrwałam, bo jak już wspomniałam Ceishi, mam tyle wspaniałych książek do przeczytania, że szkoda mi było czasu i cierpliwości.

      Usuń
  5. Ja się nawet na to nie zapisywałam, nie nęciło mnie wcale. Czy mi się zdaje, czy autor jakby do Conrada nawiązuj(Marlow, rzeka)?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy wybuchnęła akcja z "Włóczykijką" przyklasnęłam jej serdecznie, ale z obawy, że spotka mnie coś takiego jak Ciebie przy tej książce nie przystąpiłam do udziału. Z reguły kończę książki, ale jeśli stałoby się coś co by mi to uniemożliwiło wolałabym po tysiąckroć zrobić to swojej własności. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też z reguły kończę książki, nawet jak nie za bardzo mi odpowiadają i gdy ciążą na mnie jakieś zobowiązania, ale teraz mam taki życiowy czas;-) że nie chcę się przytłaczać i co gorsza zmuszać.

    OdpowiedzUsuń