wtorek, 28 lutego 2012

Uwolnić Książkę! - pierwsze rozdanie

W postanowieniu noworocznym podjęłam decyzję, że będę wypuszczała w świat książki, które pojawiły się u mnie dzięki wydawnictwom, portalom czy wymianom :-) Nie wszystkie, bo i ja mam słabości, ale większość tak :-)


A oto zasady pierwszego uwolnienia:
1). W komentarzu poniżej proszę napiszcie jakie miejsce na świecie chcielibyście/chciałybyście odwiedzić i dlaczego? 
2) Najciekawszą odpowiedź nagrodzę książką "Podróżnik stulecia" Andresa Neumana.
3) Osoby nieposiadające bloga proszone są o pozostawienie adresu e-mail. (Sądzę, że to nie problem, bo można stworzyć adres na potrzeby konkursu).
4)Konkurs trwa od 28 lutego - 20 marca 2012r. Rozwiązanie 21 marca, żeby miło było świętować Pierwszy Dzień Wiosny! :-)
5) Jeżeli nie będę w stanie podjąć decyzji Kto ma wygrać, odbędzie się losowanie książki.
6) Jeżeli w konkursie weźmie udział powyżej 50 osób odbędzie się dodatkowe losowanie. Wylosowana osoba wybierze sobie książkę z puli którą przedstawię w dniu rozwiązania konkursu.
7) Wygranie książki "Podróżnik stulecia" nie dyskwalifikuje z dodatkowego losowania.
8) Miło mi będzie jak poinformujecie na swoich blogach o zabawie.
9)  Odpowiedzi proszę pozostawiać w komentarzu pod postem :-)


Pozdrawiam Was serdecznie.

10 komentarzy:

  1. Recenzja tej książki z tego, co pamiętam spodobała mi się, a więc od razu przystępuję do odpowiedzi.

    Miejscem, które chciałabym odwiedzić jest moje rodzinne miasto pół wieku temu. Chciałabym zobaczyć jak wyglądał rynek wtedy, gdy moi rodzice się nawet nie znali. Gdy ich nie było na świecie. Porównać obraz miasta, który znam z tym, który charakteryzował je na początku.
    A potem cofnąć się jeszcze bardziej, by zobaczyć jak wyglądało, gdy Kazimierz III Wielki nadał mu prawa miejskie. Porównać kolejny obraz.
    "Cudze chwalicie, a swego nie znacie" - tak mówi przysłowie. A ja właśnie chciałabym poznać miejsce, które jest moją małą ojczyzną. Poznać jego początki i elementy najnowszej historii.
    Jestem w stanie wyjechać do Francji, USA, Chin w każdej chwili, choć miejsca te znam choćby z telewizji, ale najpiękniejszym byłoby poznać to, co leży najbliżej serca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę może od tego, że jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak napiętego kalendarza. Pracuję do późnych godzin popołudniowych, czasem do wieczora. Przed południem tworzę zadania dla dzieci i dorosłych żeby moje lekcje nie były nudne. W wolnych chwilach, których prawie nie mam, przygotowuję się na studia i tworzę pracę magisterską. Po co ten długi wstęp? Ano po to, żebyście zrozumieli mój dziwny wybór miejsca, które chciałabym odwiedzić. Kilka lat temu poznałam magiczną polanę, która do dziś jest dla mnie synonimem spokoju, wolności i bezstresowej atmosfery. Jadąc asfaltową drogą wśród lasu należy skręcić na polną dróżkę i dojechać do skraju drzew. Potem trzeba jechać przez wysokie trawy, aż do betonowego mostku. Można, z łatwością, przenieść przez niego rower, a potem zejść bezpiecznie z dość wysokiego mostku i otoczyć się zielenią praktycznie z czterech stron. W tym miejscu wystarczy położyć się na plecach i obserwować chmury i ptaki, lub położyć się na boku i cichutko czekać aż prawie na wyciągnięcie ręki przyjdzie do nas stado pięciu klekoczących bocianów. Można też po prostu zamknąć oczy i wsłuchiwać się w pasikoniki. Tego miejsca, szczególnie teraz kiedy w szkole szalejemy z testami, a na studiach gonią mnie zaliczenia, brakuje mi jak powietrza. Czuję, że tylko tam mogłabym od tego prawdziwie odpocząć, nabrać nowych sił. Dlatego na nic mi Hawaje, Monte Carlo czy norweskie fiordy. Tysiąc razy bardziej wolę wiosenne słonko i moją polanę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym zwiedzić swoje małe miasto,w którym mieszkam. Każdy tak pędzi przez życie,że kompletnie nie ma czasu na "takie pierdoły",bo w pracy, bo w domu trzeba trochę posiedzieć z dziećmi. A przecież nie ma nic lepszego niż spacer całą rodziną po swoim mieście,poznając przy okazji jego historię.Ludzie nie wiadomo dlaczego jak tylko znajdą chwilę wolnego to od razu chcą jechać gdzieś daleko najlepiej do innego kraju. Trochę dziwne jest zwiedzanie innego kraju podczas gdy o swoim mieście nie ma się zielonego pojęcia.

    Pozdrawiam
    hiperbola@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Miejsce, które chciałabym odwiedzić? Jest wiele zakątków świata, gdzie chciałabym się udać... Ale jak to w życiu bywa, niestety nie pozwala nam na to czas i obowiązki. Chociaż od czego są marzenia? :)
    Myślę, że najbardziej pożądanym miejscem, które chciałabym odwiedzić, są Włochy:) Od kilku lat często słyszę nazwę tego kraju, opowieści na ten temat i relacje mojej rodziny, która tam mieszka. Słońce, plaże, zabytki, pyszne jedzenie i inna kultura: to wszystko sprawia, że w pochmurne dni wyobrażam sobie, jak spaceruje po ulicach Rzymu lub Neapolu, wyciągam twarz ku słońcu i uśmiecham się promiennie, jak słoneczko:) Przystojni i opaleni mężczyźni mijają mnie, odwzajemniając moje samopoczucie. Beztrosko krocząc kamiennymi uliczkami, zmierzam do małej knajpki, gdzie wraz z najlepszymi przyjaciółmi zamierzamy zjeść pizzę lub owoce morza, na deser pałaszując smakowite lody. A wieczorem, kiedy uliczne latarnie zaczynają oświetlać nam drogę, spacerujemy po mieście, ciesząc się z miejsca, w jakim się znaleźliśmy i z osób, z którymi tu się spotkaliśmy...
    Bo ważne jest również to, z kim wybierzemy się do naszego wymarzonego zakątka. Z reguły jestem samotnikiem, ale najlepsze chwile w miejscu, o którym marzę, chciałabym właśnie spędzić z najlepszymi przyjaciółmi, jakich dotąd miałam okazję mieć:)
    I chociaż nie przeszkadza mi zacisze, w jakim mieszkam, warto czasem udać się gdzieś indziej:)

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zależy o jakim świecie mówimy?!! Czy mówimy o realnym świecie czy o świecie, w którym wszystko jest możliwe, czyli świecie fantazji?!! Ja wolałabym wypowiedzieć się na temat świata fantazji, bo w nim lepiej mi się żyje. Tutaj mogę robić co mi się marzy i mam szansę odwiedzić każdy jego zakamarek. Drzwi do świata fantazji otwarte są dla każdego chcącego... tutaj nie ma limitów odwiedzin ani biletów za wstęp. Tutaj nie liczą się pieniądze ani sława. Do świata fantazji może wejść każdy, kto ma choć trochę wybujałą wyobraźnię. I tak oto, wchodzę do świata moich małych elfów - do Krainy Elfów, gdzie mieszka Cheeky Elf oraz do Elfwood, gdzie żyje Fuzzy Buzzy. Chętnie wędruję leśnymi ścieżkami pomiędzy wiekowymi dębami, zaglądam do każdej dziupli w drzewie i słucham cudownego śpiewu ptaków. Z przyjemnością witam się z każdym napotkanym zwierzęciem i przyjmuję dary w postaci orzechów, jagód czy grzybów. W owym świecie rozmawiam w innym, na co dzień obcym mi języku. Jak już pisałam, w świecie fantazji wszystko jest możliwe... nawet ptaki mogą latać do tyłu, słońce może świecić w nocy, a elfy mogą stać się moimi prawdziwymi przyjaciółmi...

    Tyle magii w jednym miejscu, tyle kolorów mieniących się w słońcu, tyle przygód czeka za rogiem, tyle przyjaciół można spotkać po drodze... dlatego chętnie odwiedzam to miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  6. W tym roku mam mało wymagające marzenie - chciałabym pojechać w góry, w moje ukochane Pieniny. Wiąże się z nimi wiele wspomnień, a najważniejsze, to poznanie męża i ślub. Niestety ze względu na ciążę musimy wyjazd odłożyć o rok ;)
    Z dalszych marzeń: Hiszpania, Ameryka Południowa, Egipt, Francja, a co tam będę się ograniczać: najpierw dookoła Polski, potem dookoła świata.
    Z nierealnych podróży: Poznań Borejków lat 70-tych i 80-tych, Kraina Narnii, Westeros, Palestynę za czasów Chrystusa.

    agnzimka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Jerozolima. Miejsce, gdzie spotykają się trzy największe religie świata; gdzie rozegrały się wydarzenia stanowiące fundament mojej wiary; ulice, po których chodził Jezus.
    Obiecaliśmy sobie z Mężem, że pojedziemy tam na 25 rocznicę ślubu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja odpowiedź nie będzie tak wzniosła jak innych ani tak daleka od realnych marzeń. Chciałabym odwiedzić Zielone Wzgórze. Od kiedy pamietam roznamietniona czytywałam powieści Montgomery i wyobrażałam sobie, że gdzieś tam daleko, w przyszłości, i na mnie będzie czekał Gilbert, Diana. Ileż przygód chciałam z nią przeżyć. Wyobrażałam sobie, że razem odgrywamy szktukę, rozmawiamy na temat literatury, pijemy herbatę i pieczemy ciasto. Nie chodziło mi o miejsce, ale o ludzi. Na Zielonym Wzgórzu każdy wydawał się sobie bliski, każdy się znał, nie doznawałeś uczucia przytłoczenia tak jak w mieście, gdzie każdy się śpieszy i nie zauważa drugiej osoby. Tam było zupełnie inaczej - mogłeś przysiąść, a ktoś spytałby cię, co się stało. Mówiłam, że nie jest to odległe marzenie, bo bezustannie się spełnia. Co ranek przez godzinę jestem na własnym, wyimaginowanym Zielonym Wzgórzu i mimo że nie przeżywam tak rozkosznych przygód jak Ania Shirley, to przyjaciółka otacza mnie tą samą otoczą spokoju, beztroski, jaka emanowała z opowieści o rudowłosej dziewczynce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od dawna moim marzeniem jest wyjazd do Paryża. Chciałabym zwiedzić każdy kąt "miasta zakochanych". Pragnę sprawdzić czy moje wyobrażenia o Paryżu i jego mieszkańcach są prawdziwe. Czy Francuzki zawsze noszę na głowach berety, a ich bluzki są w paski? Czy Francuzi zawsze jedzą długie bagietki, z którymi zawsze przedstawia się ich w filmach? Czy Francuzi nienawidzą obcokrajowców i nie odpowiadają im, kiedy pytają się ich o coś w języku innym niż francuski? Czy w Paryżu zawsze świeci słońce, a zakochani siedzą w parkach i z rozmarzeniem wpatrują się w Wieżę Eiffla? Czy na każdym rogu stoi malarz, który z chęcią namaluje portret pięknej dziewczyny i oprowadzi ją po mieście? Chciałabym sprawdzić to wszystko na własnej skórze i nawet jeśli niektóre elementy różniłyby się od tych z moich wyobrażeń to przecież to piękne miasto wynagrodziłoby mi wszystko swym niezaprzeczalnym urokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RPA! Marzenie o Paryżu spełniłam a ten kraj Afryki wydaje się naprawdę interesujący bo jest to taka "Europa w Afryce" że tak to brzydko określę. Nic o nim nie wiem, nie wiem czego się spodziewać, jacy ludzie tam żyją... Zatem muszę się przekonać na własnej skórze, co to za szalone miejsce :)

      Usuń