Po przeczytaniu "Kapelusza całego w czereśniach" nie mogłam się powstrzymać i moją kolejną lekturą autorstwa Oriany Fallaci stała się książka "Wywiad z władzą".
Zastanawiałam się jaka będzie ta książka i czy mnie te wywiady zainteresują i muszę przyznać, że jest to kawał dobrej literatury. I oczywiście nie chodzi mi tu o tak wielkie nazwiska, jak Kennedy, Kadafi, Dalajlama, Wałęsa, Rakowski i jeszcze inni. Chociaż i one przyciągają do książki. Chodzi mi o styl Oriany Fallaci, jak dla mnie idealny. Pisze ciekawie, lekko, choć o porusza sprawy mało lekkie.
Muszę przyznać, że zawsze byłam trochę ignorantką w dziedzinie polityczno-historycznej wręcz mogę powiedzieć mało mnie to interesowało. Historii nie lubiłam chyba od początku, na maturze zdawałam matematykę, a jak już miałam coś przysłowiowo zakuwać, to wolałam biologię, chociaż w tym świetna była moja serdeczna koleżanka w liceum, o korzyściach z tego płynących nie będę pisać. ;-)
Do historii musiałam chyba dojrzeć, współczesną polityką interesuję się teraz na tyle by wiedzieć, co się dzieje na świecie, choć delikatnie mówiąc denerwuje mnie to, co wyczytuję w internetowych wiadomościach, a samą Syrią jestem przerażona. Tym bardziej przerażona, że dzięki tym wywiadom w znacznej mierze zrozumiałam to szaleństwo Islamistów wobec całego świata i zdaję sobie sprawę, że pokój z nimi jest mało prawdopodobny... :-( chociaż nie chcę przestać w niego wierzyć.
Do tej książki nie trzeba podchodzić z jakąkolwiek wiedzą. Na jej końcu dołączone są bowiem krótkie ale treściwe biografie wszystkich rozmówców, a na początku każdego wywiadu jest wprowadzenie, które pomaga odnaleźć się w sytuacji i częściowo tłumaczy motywy i okoliczności spotkania. Są też monologi wewnętrzne dziennikarki, które mówią o jej nastawieniu, obawach i oczekiwaniach spełnionych czy też nie.
Oriana Fallaci była ,jak dla mnie, świetną dziennikarką, chociaż w niektórych kwestiach nie zgadzam się z nią, to nie mogę odjąć jej wielkości i teraz czekam, aż w mojej bibliotece pojawi się "Wywiad z historią", a w domu czeka na mniej jej wojenna powieść "Inszalah" choć trochę odstrasza objętością...
Muszę przyznać, że zawsze byłam trochę ignorantką w dziedzinie polityczno-historycznej wręcz mogę powiedzieć mało mnie to interesowało. Historii nie lubiłam chyba od początku, na maturze zdawałam matematykę, a jak już miałam coś przysłowiowo zakuwać, to wolałam biologię, chociaż w tym świetna była moja serdeczna koleżanka w liceum, o korzyściach z tego płynących nie będę pisać. ;-)
Do historii musiałam chyba dojrzeć, współczesną polityką interesuję się teraz na tyle by wiedzieć, co się dzieje na świecie, choć delikatnie mówiąc denerwuje mnie to, co wyczytuję w internetowych wiadomościach, a samą Syrią jestem przerażona. Tym bardziej przerażona, że dzięki tym wywiadom w znacznej mierze zrozumiałam to szaleństwo Islamistów wobec całego świata i zdaję sobie sprawę, że pokój z nimi jest mało prawdopodobny... :-( chociaż nie chcę przestać w niego wierzyć.
Do tej książki nie trzeba podchodzić z jakąkolwiek wiedzą. Na jej końcu dołączone są bowiem krótkie ale treściwe biografie wszystkich rozmówców, a na początku każdego wywiadu jest wprowadzenie, które pomaga odnaleźć się w sytuacji i częściowo tłumaczy motywy i okoliczności spotkania. Są też monologi wewnętrzne dziennikarki, które mówią o jej nastawieniu, obawach i oczekiwaniach spełnionych czy też nie.
Oriana Fallaci była ,jak dla mnie, świetną dziennikarką, chociaż w niektórych kwestiach nie zgadzam się z nią, to nie mogę odjąć jej wielkości i teraz czekam, aż w mojej bibliotece pojawi się "Wywiad z historią", a w domu czeka na mniej jej wojenna powieść "Inszalah" choć trochę odstrasza objętością...
Podziwiam, ze czytasz tak ambitną literaturę :) tez jestem polityczną ignorantką, ale akurat książki Oriany Fallaci chciałabym poznać :)
OdpowiedzUsuńFallaci, jak nic, polecam. :-)
OdpowiedzUsuńKolejny raz przekonuję się, że trzeba iść w jej książki jak w dym:)
OdpowiedzUsuń