środa, 27 lutego 2013

"Dwa listy" - Sławomir Mrożek

Mrożek bezapelacyjnie rymuje mi się ze słowem Tango i żadne naukowe argumenty tego nie zmienią. Tak jest i już, od czasów mego liceum. A utrwaliła to dodatkowo matura obdarzając mnie na ustnym pytaniem z owej sztuki. Tak oto moja sympatia do tego pisarza rozpoczęła się w liceum i spokojnie sobie kiełkuje gdzieś tam we mnie. 

Co jakiś czas buszuję w starych książkach po babci i tym sposobem trafiłam na zbiór opowiadań Sławomira Mrożka pt. "Dwa listy". Wydanie to mam z 1974 roku, a czas bardzo dotkliwie obszedł się z obwolutą. Pocieszające może być jedynie to, że nie leżała bezczynnie na półce, tylko była często czytana.

Wygląda na to, że Wydawnictwo Literackie było bardzo odważne, gdyż z tego, co ja wyczytałam, to dopiero w roku 1975 powoli ustępował zakaz publikacji Mrożka w Polsce, po tym jak francuskie "Le Monde" i "Kultura" ogłosiły jego list protestacyjny przeciwko udziałowi polskich oddziałów w najeździe na Czechosłowację. Zakaz był od 1968.

Zbiór ten zawiera dziewięć opowiadań. Tytułowe opowiadanie "Dwa listy", to krótka  (dwu listowa) korespondencja między mężczyznami. Po latach pewien mężczyzna, któremu żona przyprawiła rogi, pisze list do owego amanta. Jest to gorzka, pełna ironii próba zrozumienia tamtej sytuacji. Nadawca wylewa wszystkie żale, na końcu zaprasza adresata w gościnę, by wspólnie powspominali dawne czasy. W odpowiedzi otrzymuje krótki list z opisem aktualnej sytuacji życiowej drugiego mężczyzny i prośbę o pomoc w zmianie pracy. A tamtą sytuację uważa jedynie za młodzieńczy wybryk. I na tym korespondencja kończy się.

Jest jeszcze m.in. opowiadanie "Moniza Clavier", w którym to przestawia zagubionego emigranta z tekturową walizką wypełnioną kabanosami w Wenecji, który wpada w oko znanej aktorce. Zaproszony przez nią na przyjęcie próbuje zaimponować towarzystwu pokazują wybite zęby w walne o wolność. Kreuje się na bohatera zza Żelaznej Kurtyny. Nie przyznaje się do bycia Polakiem, gdy towarzystwo bierze go za Rosjanina.Całą sytuację demaskuje dopiero przypadkowe spotkanie z rodakiem .

Warto też wspomnień o groteskowo-onirycznym opowiadaniu : "We młynie, we młynie, mój dobry panie". W nim to, dawny parobek młynarza rozlicza się z własną przeszłością. Pamięć o ludziach i zdarzeniach przychodzi do niego w formie przynoszonych przez rzekę trupów. Ostatnimi są jego własne zwłoki i nie może ich pochować, jak poprzednich, by nie zatracić samego siebie. Postanawia wyruszyć w samotną wędrówkę wzdłuż rzeki, której trupa powierza, by mieć go cały czas na oku.

To tylko trzy opisane przeze mnie historie, co nie zmienia faktu, ze i reszta jest warta przeczytania. Zapadają w pamięci, budzą przemyślenia i człowiek zastanawia się, czy oby dalej nie są aktualne...

A na koniec Sławomir Mrożek sam o sobie:
"Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie, i intelektualnie, niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość."


Książkę tę zaliczam do wyzwań:
*pod hasłem: list
*Trójka e-Pik: książka ulubionego autora
*z półki

5 komentarzy:

  1. Mam tak samo, że kiedy ktoś mówi Mrożek, ja myślę Tango. Jest to jedna z moich ulubionych książek i na pewno sięgnę po pozostałe publikacje tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Mimo iż nie są to łatwe lektury, lubię je czytać i zadumać się mocno.

      Usuń
  2. Intrygujący wstęp, ciekawa recenzja. Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, jestem jeszcze przed lekturą, ale już niebotycznie zaciekawiona:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, polecam Ci serdecznie. Jestem przekonana, że to lektura też dla Ciebie. :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiecie, co... Właśnie wczoraj przypominałam sobie, co ja o "Tangu" wiem i pamiętam, bo pomagam komuś w przygotowaniach do matury...
    Mrożek jako dramaturg do moich ulubionych raczej nie należy, ale jako autor opowiadań - całkiem, całkiem... I jako rysownik - satyryk - ;-)
    Zdaje mi się, że kolejny tom jego dzienników ma się ukazać... jakby kogoś interesowało.

    OdpowiedzUsuń