środa, 5 grudnia 2012

"Zwyczajny facet" - Małgorzata Kalicińska

Jak już wspominałam, czytam sobie spokojnie biografię Miłosza, dziesięć lat pracy Andrzeja Franaszka, a że nastroje ciążowe różne, to dla rozluźnienia sięgnęłam po "Zwyczajnego faceta" Małgorzaty Kalicińskiej, bo już stał na tej półce i stał, w świat by poszedł, a ja jeszcze nic tej autorki nie czytałam, to stwierdziłam, że spróbuje, a co tam.

Historia z życia wzięta. Wiesiek, inżynier od statków po zamknięciu stoczni zostaje na bezrobotnym i żadnej pracy znaleźć nie może. W domu dwójka już prawie dorosłych dzieci i nadpobudliwa żona, awanturnica niezauważająca swojej winy, no choleryczka. 
Pierwsze, co sobie pomyślałam, to że pierdoła facet, ale w końcu przestałam, bo i on do takich wniosków doszedł, a emigracja zarobkowa z mozołem, bo z mozołem, ale wycisnęła z niego resztki męskości.
W ciąży jestem i może przez to jakaś taka emocjonalna za bardzo, ale coś polubiłam tego Wieśka i niezmiernie ciekawa byłam zakończenia, bo niby większa część książki to retrospekcje i wspomnienie koszmarnego małżeństwa, ale tak coś czułam, że wstęp nie zapowiada zakończenia i bardzo jestem autorce wdzięczna, za takie jakie napisała, nie chciałabym innego, to jest idealne.

Samej autorki nikomu przedstawiać nie trzeba. Małgorzata Kalicińska grono czytelników i telewidzów zdobyła Rozlewiskiem. Nie czytałam, nie oglądałam i jak na razie mnie nie ciągnie, ale "Zwyczajnego faceta" polubiłam i z wielką przyjemnością przeczytam "Irenę", którą dostałam przez losowanie u Sabinki

"Zwyczajnego faceta" nie można zaliczyć do książek fenomenalnych, jak mówię, idealny przerywnik przy cięższej lekturze, ale z drugiej strony daje ten zapalnik, by się zastanowić, porozglądać dookoła, poobserwować, wysnuć wnioski. Chcę, czy nie chcę, ale muszę przyznać, że i odbiór książki różnił się będzie od wieku i doświadczeń czytelnika, niestety, ta książka rządzi się swoimi prawami i trzymam kciuki za wszystkich zwyczajnych facetów.

12 komentarzy:

  1. jakoś wybitnie mnie nie ciągnie do tej autorki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że nigdy nic tej autorki nie przeczytam, a tu proszę ;-)

      Usuń
  2. ja za panią Kalicińską nie przepadam, ale czytałam tę książkę i zgadzam się z Tobą, nawet dałam ją mojemu mężowi do przeczytania, myślę, że jest bardzo prawdziwa, nikt raczej takiego tematu zbyt często w literaturze nie porusza...
    http://asymaka.blog.interia.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie, w literaturze jest mnóstwo przykładów uciśnionych kobiet, a tu proszę, taki Wiesiek pierdoła. ;-)

      Usuń
  3. Czytałam trylogię rozlewiskową - bardzo miło czas spędziłam, serial- po 1-2 odcinkach stwierdziłam, że mi nie pasuje i przestałam oglądać (ponoć żyje własnym życiem nijak mając się do książek autorki)
    Potem wpadły mi w ręce "Fikołki na trzepaku" - no niezbyt mnie urzekło.
    I tyle, póki co.
    Pewnie, że trzeba sobie odmieniać lektury.
    Pozdrawiam i życzę jak najlepszego nastroju!

    PS. A ta książka to nie nadałaby się po Trójki E-pik jako "planowana na 2012"? ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Cię, moja Strażniczko Trójkowa :-). Tak, tak nadawałaby się, ale ja cały rok prawie na Franaszka w bibliotece czekałam i jemu należy się piedestał ;-D

      Usuń
  4. Ale mnie ten Wiesiek wkurzał - taka pierdoła i ciepłe kluchy, błee... Nie jestem wielbicielką damskich bokserów czy 100%- towych macho, ale facet powinien mieć jakiś kręgosłup. A Wiesiek go zdecydowanie nie ma...

    To chyba jedyna książka Kalicińskiej, która mi się zupełnie nie podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Ty okrutna, jakiś to on może i ma, w końcu zrobił to, co zrobił. A jak bez kręgosłupa, to tym bardziej jestem z niego dumna za takie zakończenie. :-)

      Usuń
  5. Kiedy przeczytałam "Lilkę", a później ją zrecenzowałam, kilka osób powołało się na "Zwyczajnego faceta". Dodałam do planowanych, ale nie dowiedziałam się tak naprawdę o czym książka jest. Teraz wiem i bardzo ciekawi mnie, czy będzie mi się lekturę czytało równie dobrze, jak "Lilkę". Za rozlewisko nie sięgam pod żadną postacią, uprzedzona jestem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do rozlewiska też się właśnie uprzedziłam przez ten cały dziki szum. I sądzę, że tak mi zostanie. A poznać, poznam jeszcze "Irenę", bo mam w domu, zobaczymy. :-)

      Usuń
  6. Też niedawno czytałam. Co do samego Wieśka mam mieszane odczucia. Sama nie wiem czy istnieją tacy faceci. Ale powieść bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieją, wierz mi. W pierwszej sekundzie wymieniam w myślach dwóch, ale pozwól, że zostaną anonimowi. :-)

      Usuń